15 lipca 2015

75 dni

Przepraszam, że tyle czasu nie dodawałam nic na bloga! Niestety, nie za bardzo mam o czym pisać. Po powrocie z Zakopanego codziennie jestem w pracy (miałam jakieś 3 dni wolne tylko) i na dodatek kierownik ustawił mi środkowe zmiany - wszystko od 10-18 bądź 12-20. Jest to najgorsze co może być. Ni w piz** ni w oko, jak ja to mówię. Nie nadążam nic robić rano, a wieczorem nic mi się nie chce.

Na szczęście, dzisiaj byłam ostatni dzień w pracy w Tesco. W sobotę (18.07) wyjeżdżam do pracy do Holandii. Na początku będę sadzić coś (nie wiem co. Może marihuanę?) w szklarni. Przeraża mnie ten gorąc, ale jak pomyślę o pieniążkach, to od razu obawy uciekają. Pieniądze - jak to zwykle są potrzebne. Ubezpieczenie dla CC samo się nie zapłaci. Dzięki Bogu za zniżkę, którą udało mi się zdobyć. Nie chcę się tu w Polsce zadłużać i jechać później bez grosza, a dodatkowa parę pierwszych wypłat oddawać rodzinie. Wolę jechać bez długów i ze świadomością, że do wszystkiego doszłam sama.

Dzisiaj również sprawdziłam status sprawy paszportowej - po prawie 3 tygodniach mój paszport jest gotowy. Teraz tylko czekam na wypłatę (25 lipca) i mogę umawiać się na spotkanie wizowe.

Dwa dni temu dostałam maila od mojej Host Mamy czy wszystko w porządku bo od dłuższego czasu nie dostała ode mnie żadnych wieści. Prawda jest taka, że wysłałam jej bardzo długiego maila tydzień wcześniej z pytaniem o rozmowę na Skype, który nigdy do niej nie doszedł.
Będę ich pierwszą Au Pair i oni są chyba tak samo podekscytowani na mój przyjazd jak ja sama :D Pytała się jak mój pokój przygotować, chcą wstawić mi biurko, telewizor. Aż mi głupio myśleć co bym chciała mieć w pokoju! Taka niezręczna sytuacja dla mnie. Nie wiem co ma wpływ na to - fakt, że u mnie w domu nigdy się nie przelewało czy jakieś wewnętrzne blokady. Też tak macie?

Do wyjazdu zostało 75 dni, które odliczam z ogromną niecierpliwością!

Buziaki :*

PS. Nie blokuję bloga :)