27 sierpnia 2015

Spotkanie wizowe

Hej!

Strasznie długo nic tu nie pisałam. Spowodowane to było brakiem tematu do poruszenia oraz wyjazdem do Holandii.

Niecierpliwie odliczam dni do wyjazdu! Na początku było ich aż 100! Teraz aplikacja pokazuje tylko 32 dni! To tylko 1/3 całego czasu od PM do wylotu! Pozostałe 2/3 przeleciały mi niczym piasek przez palce. Nadal nie mam prezentów dla HF! Nawet nie mam pomysłu co mogłabym im kupić. Obstawiam wódkę dla HD, wisiorek z bursztynu dla HM, bajki dla Drew i totalnie nie mam zielonego pojęcia co dla nienarodzonego dzieciątka :( Chciałam kupić śpiworek do wózka, ale ceny mnie zabiły!

Wracając do tematu!
Byłam dzisiaj w ambasadzie w Warszawie. Oczywiście, dostałam wizę. Stres jak przed maturą. Pani Konsul prawie w ogóle się nie uśmiechała, udupiła dziewczynę, która starała się o wizę przede mną. Najpierw zapytała dlaczego chcę być au pair (jak ja nie lubię tego pytania!), później co chcę robić po powrocie (studiować budownictwo) i jaki jest mój ulubiony architekt. Niestety, nie mam takowego. W moim zawodzie bardziej interesują mnie konstrukcje a nie wygląd czy projektowanie :D W tym czasie podeszła jeszcze inna pani do mojej konsul (tam za szybką) i to uratowało mnie przed zagmatwaniem się. Przez przypadek zabrała też mój paszport, więc ja szczęśliwa, że mam wizę, a moja Pani Konsul się o ten paszport upomniała. Później pytała o broszurkę, "upewnij się, że nie zapomnisz zabrać jej ze sobą. Udanego pobytu w Stanach!". Jedne z najpiękniejszych słów <3

Baaaardzo się cieszę. Nie jest to już taki haj jak po PM, ale może jak się wyśpię to będę bardziej się cieszyć. Teraz zostało mi tylko załatwienie jutro lekarza, zapłacenie ubezpieczenia, kupno walizek i prezentów. I paaaakowanie!

Przy okazji jeszcze chciałam wspomnieć, że w ten weekend postaram się nadrobić zaległości w czytaniu Waszych blogów. W Holandii nie zawsze działał mi internet i mam bardzo dużo zaległości.

Pozdrawiam! :* :* :*

15 lipca 2015

75 dni

Przepraszam, że tyle czasu nie dodawałam nic na bloga! Niestety, nie za bardzo mam o czym pisać. Po powrocie z Zakopanego codziennie jestem w pracy (miałam jakieś 3 dni wolne tylko) i na dodatek kierownik ustawił mi środkowe zmiany - wszystko od 10-18 bądź 12-20. Jest to najgorsze co może być. Ni w piz** ni w oko, jak ja to mówię. Nie nadążam nic robić rano, a wieczorem nic mi się nie chce.

Na szczęście, dzisiaj byłam ostatni dzień w pracy w Tesco. W sobotę (18.07) wyjeżdżam do pracy do Holandii. Na początku będę sadzić coś (nie wiem co. Może marihuanę?) w szklarni. Przeraża mnie ten gorąc, ale jak pomyślę o pieniążkach, to od razu obawy uciekają. Pieniądze - jak to zwykle są potrzebne. Ubezpieczenie dla CC samo się nie zapłaci. Dzięki Bogu za zniżkę, którą udało mi się zdobyć. Nie chcę się tu w Polsce zadłużać i jechać później bez grosza, a dodatkowa parę pierwszych wypłat oddawać rodzinie. Wolę jechać bez długów i ze świadomością, że do wszystkiego doszłam sama.

Dzisiaj również sprawdziłam status sprawy paszportowej - po prawie 3 tygodniach mój paszport jest gotowy. Teraz tylko czekam na wypłatę (25 lipca) i mogę umawiać się na spotkanie wizowe.

Dwa dni temu dostałam maila od mojej Host Mamy czy wszystko w porządku bo od dłuższego czasu nie dostała ode mnie żadnych wieści. Prawda jest taka, że wysłałam jej bardzo długiego maila tydzień wcześniej z pytaniem o rozmowę na Skype, który nigdy do niej nie doszedł.
Będę ich pierwszą Au Pair i oni są chyba tak samo podekscytowani na mój przyjazd jak ja sama :D Pytała się jak mój pokój przygotować, chcą wstawić mi biurko, telewizor. Aż mi głupio myśleć co bym chciała mieć w pokoju! Taka niezręczna sytuacja dla mnie. Nie wiem co ma wpływ na to - fakt, że u mnie w domu nigdy się nie przelewało czy jakieś wewnętrzne blokady. Też tak macie?

Do wyjazdu zostało 75 dni, które odliczam z ogromną niecierpliwością!

Buziaki :*

PS. Nie blokuję bloga :)

25 czerwca 2015

Przygotowania + prośba

Hej!


Emocje nadal mi nie opadły po tym jak moja HF zapytała czy dołączę do ich rodziny :) Co sobie o tym przypomnę, to w moim brzuchu zaczynają latać motylki. 


Jeszcze sporo czasu mam do wylotu. Niecierpliwię się strasznie, ale przynajmniej mam czas na spokojne wyrobienie paszportu, wizy i tych innych dokumentów.

Z Host Mamą utrzymuję ciągły kontakt mailowy. Wydaje mi się, że są to dosyć rozrywkowi ludzie. Nawet po zdjęciach na Facebooku widać, że po urodzeniu się pierwszego dziecka nie zrezygnowali za bardzo z rozrywek. 
Czekam również na rozmowę na Skype o tym co muszę wziąć ze sobą, a czego nie oraz co jeszcze trzeba przygotować. Aż boję się pomyśleć co muszę przygotować :D

Dziewczyny z CC - jak to jest na tym szkoleniu w NY? Jest tam jakiś sklepik gdzie można kupić np. kosmetyki? Nie za bardzo wiem jak spakować się w tak malutką walizeczkę na 4 dni. Są tam dostępne suszarki, może jakiś ręcznik? Jakieś wasze rady co do pobytu w tej szkole?

Teraz czas na prośbę wspomnianą wcześniej w temacie. Zastanawiam się nad zablokowaniem bloga dla nieproszonych gości (pozdrawiam Magdę :*) i stąd prośba o to, żeby osoby, które regularnie czytają moje smęty i narzekania podały adresy mailowe (chyba tak mogę was dodać do czytelników). Nie musicie tego robić publicznie - możecie wysłać pustą wiadomość na paulaoniszczuk@gmail.com 

 Ostatni weekend spędziłam w Zakopanem więc wstawiam fotkę :D



Plus widok z okna <3


20 czerwca 2015

Perfect match

Hej!

Bo kilku godzinach euforii, niespokojnym śnie, jestem w stanie napisać cokolwiek logicznego. A może nie?
Na przełomie września i października udaję się do mojej wspaniałej rodzinki w Barrington, Il. Wiem, że część z Was (pozdrawiam Sandra! :*) nie poleciałaby do nich ze względu na pochodzenie Hostki. Mi w zupełności nie przeszkadza mówienie do dzieci po Polsku. Do takiej samej rodziny jeździłam do Niemiec i pomimo, że jestem noga z j. niemieckiego w szkole, to wyjeżdżając stamtąd byłam w stanie się logicznie dogadać z jakimś Niemcem :D
I nie, nie przeszkadza mi to, że K. siedzi w domu. Tutaj znowu poprę się tym, że w Niemczech w poprzednich latach było tak samo i dałam radę.
Mój kochany D. jest bardzo aktywnym dzieckiem, co zresztą widziałam także na Skype, więc muszę zaopatrzyć się w jakieś książki gdzie będą pomysły na zabawę z dziećmi, albo pomysły co fajnego można zrobić własnymi rękami. Macie może takie książki u siebie? Mogłybyście coś polecić?

Teraz część dla tych dziewczyn co dopiero zaczynają szukać rodziny. Ja przy pierwszym matchu totalnie nie wiedziałam czym mam się kierować w wyborze rodziny. Pytałam innych dziewczyn, koordynatorki z CC co powinnam czuć przy PM. Wszyscy mówili, że trzeba poczuć "to" coś. Teraz się z nimi zgodzę. "To" poczułam przy dwóch matchach (numer 11. chyba, ale się nie odezwali). W obu przypadkach ta chęć pojechania do rodziny pojawiła się już podczas czytania aplikacji rodziny. Automatycznie nie widzi się też ich wad. A oczekiwanie na maila jest dużo bardziej ekscytujące i stresujące niż przy zwykłych, mało interesujących matchach. I nie rezygnujcie z rozmów na Skype! Dla mnie rozmowy te były bardzo stresujące, nagle traciłam całą moją umiejętność mówienia po angielsku, ba... nie umiałam odpowiedzieć na pytanie dlaczego chcę być Au pair. Chcę, bo chcę zobaczyć coś nowego. Miłość do dzieci jest na drugim miejscu, ale nie można tego powiedzieć rodzinie :P

Przede mną jeszcze bardziej stresujące załatwianie wizy i przygotowania do odlotu! Jeszcze mam jakieś 3 miesiące, więc muszę zebrać tyłek i wybrać się do pracy, żeby nie zostawiać długów po sobie w Polsce.

Pozdrawiam wszystkich i do zobaczenia w Stanach :D

Edit. Lecę prawdopodobnie 28 września ;) Z kim spotkam się na szkoleniu CC?

:* :* :*

18 czerwca 2015

Skype z match #14

Hej!

Dawno już nie pisałam. Na profilu dalej mam tą samą rodzinę. Jesteśmy po 2 rozmowach na Skype.
Jak dla mnie, to to jest mój PERFECT match, ale sytuacja nie jest pewna.

Właśnie dowiedziałam się, że rozmawiają oni jeszcze z inną dziewczyną. Na decyzję muszę poczekać kilka dni. Nie powiem, jest mi straaaaaasznie smutno. Powiedzieli także, że chcą zmienić termin wylotu na początek października. Niby fajnie, bo planowałam z Mamą wakacje we wrześniu, ale z drugiej strony... Muszę patrzeć przyszłościowo. Nie wiem jak po roku wrócę i pójdę na studia. Wtedy nie byłoby mowy o travel month. No i do października długa droga....

To tyle na dzisiaj. Jak dowiem się jaka decyzja to napiszę coś.

Jeśli czyta to dziewczyna, która także jest z nimi zmatchowana, to proszę o kontakt :) Chciałabym wiedzieć co o nich myślisz.

Buuuuziaki :*

8 czerwca 2015

Match #14

Hej!
W sobotę pojawił się kolejny match. Znowu rodzina pół-polska, z tym że Hostka urodzona jest już w Stanach ale mówi płynnie po Polsku.
Mieszkają 45 minut od Chicago, mają drugi dom w Missouri.
HM jest cały czas w domu
HD wyjeżdża na 3-4 dni do pracy ale nie wiem gdzie i co robi.
Mają 2 letniego syna (mamy urodziny w ten sam dzień :D) oraz kolejny syn ma się urodzić w listopadzie.
Hostka nie lubi zimna więc zimą często wyjeżdżają na Florydę. Aktualnie też jest tam i będziemy rozmawiać na Skype jak wróci do domu.
Ich dom wygląda jak wycięty z filmu. W wiktoriańskim stylu, z werandą... moje marzenie w takim mieszkać. Wyobrażam sobie siebie siedzącą wieczorami tam.
Ich syn, wygląda jak Amorek. Złote loczki na głowie, pulchna buzia. Aczkolwiek w oczach widać iskierki. Nawet Hostka w mailu pytała czy dam radę z bardzo energicznym dwulatkiem.
Nie wiem dlaczego, ale podczas czytania ich aplikacji znowu towarzyszyło mi podobne uczucie jak przy matchu 11. Z tym, że tamci nawet nie raczyli się odezwać. Jak dostałam maila od Hostki to skakałam jak walnięta po całym domu. Aż dzieci pytały się czy wszystko ze mną ok.
Mam nadzieję, że agencja nie zrzuci mi tej rodzinki po 48 godzinach i rozmowa na Skype przebiegnie bardzo pomyślnie.
Trzymajcie za mnie kciuki!
Buziaki z już troszkę cieplejszych Niemiec ;)

5 czerwca 2015

Match #13

Jest i match trzynasty. Z góry zakładam, że będzie to niewypał. Ze względu na numerek i jeszcze nie napisała do mnie HM. Więc czas na info:
Samotna matka, policjantka
Jedna córka 14 miesięcy
Mieszkają na Long Island
Chcą au pair na wrzesień
Ostatnio dzwoniła do mnie dziewczyna z agencji i pytała czy nie chcę zmienić daty wylotu na wrzesień bo w lipcu duża konkurencja jest. Zgodziłam się. Przynajmniej pojadę gdzieś do pracy i nie zostawię w Polsce długów. A może i jakieś wakacje się trafią...
Do Hostki napisałam wiadomość. Trochę lipa bo nie ma samochodu dla au pair. Wszędzie trzeba jeździć pociągiem. Chociaż w sumie... potrzebne jest auto na Long Island? Bardzo byłabym zadowolona z jednego dziecka. Zobaczymy czy w ogóle napisze.

27 maja 2015

Match #12

Hello!
Chwilowo stałam się au pair w Niemczech. Jestem u mojej kuzynki, zajmuję się jej niewychowanym synem (9) i zajebistą córeczką (4). Oraz mężem leniem :/
Wczoraj pojawił się także kolejny match. Rodzinka mieszka 30 minut na północ od Waszyngtonu. Mają jednego syna (3) a drugi jest w drodze.
Match pojawił się wieczorem. Niestety bez maila od hostów. Napisałam do nich w nocy ale do tej pory cisza.
Hostka jest Polką. Nie wiem dlaczego, ale wszystkie rodziny, które pochodzą z Polski się nie odzywają. Czyżby chamstwo wychodziło z nas, Polaków za granicami Polski?
Jeśli mam być szczera, to straciłam totalnie nadzieję na to, że pojadę. Wiem, że na PM trzeba poczekać, ale z tego co obserwuję to wylatują dziewczyny/chłopcy szczególnie uzdolnieni, z ciekawym hobby czy nietypowymi pasjami. A ja jako szarak chyba nie mam szans.
Przesyłam Wam buziaki z bardzo zimnych i pochmurnych Niemiec :*

21 maja 2015

Match #11

Hej...
Nie pisałam o tym od razu bo myślałam że to będzie PM.
Niestety rodzina się nie odezwała.
Lokalizacja: Chicago
Dzieci: bliźniaki w brzuchu
Rodzice HM przyjechali z Polski do USA w latach '60. Ona sama nie mówi za dobrze po polsku. HD amerykanin. Mieszka z nimi Mama HM więc w razie mojej choroby/szkoły może zająć się dziećmi.
Naprawdę była to rodzina moich marzeń. Nie wiem czy sami zeszli czy agencja ich zrzuciła po 48h.
BTW. Ktoś się orientuje jak to jest z tym zrzucaniem rodzin przez CC? I jak ja im wysyłam wiadomość na roomie to oni ją widzą też na skrzynce mailowej czy na ich profilu?
Buziaki :*

18 maja 2015

Match #10

Hej!

Chciałam, żeby ten post miał tytuł "match 10 i 11", ale nie wyszło. Numer 10 pojawił się w czwartek, 14 maja. Pewnie niektóre z was widziały, że na grupie na Facebooku pytałam o rodzinę muzułmańską. To właśnie o ten match chodzi. Więc troszkę suchych informacji:

Match #10
Lokalizacja: Scotch Plains, NJ
Dzieci: Dziewczynka 6 lat i chłopcy 4 i 1
W aplikacji brak zdjęć, listu. Żadnych opisów poza jednym zdaniem do każdego dziecka i "mój mąż dużo pracuje, więc czuję się jak samotna matka i potrzebuję au pair".
Na dodatek muzułmanie. Nie mam nic do tej religii, mam przyjaciela muzułmanina, ale mieszkać z nimi to raczej bym nie dała rady. Tym bardziej, że nie napisali czy przestrzegają wszystkich zasad religijnych i czy ja też musiałabym je przestrzegać.

Nie chcę, żeby ktoś pomyślał, że odrzucam rodzinę z powodu religii. Nie, nie. Odrzuciłam ich z powodu kultury. Wiem ile jestem w stanie znieść psychicznie. Sama kultura amerykańska będzie wystarczająca. Połączenie arabskiej i amerykańskiej... Nie dam rady.

Dzisiaj też miałam ostatnią maturę - ustny polski. Nie wiecie jak bardzo cieszę się z tego powodu. Najbardziej bałam się polskiego. Prezentację zrobiłam w 4 dni. Łącznie z przeczytaniem książek. Niestety, to co napisałam, wszystko wyparowało po wejściu do sali. Siedziałam przed komisją, patrzyłam na babki i nie wiedziałam nawet jak się nazywam. Totalna pustka. Czułam się jakbym zamieniła się w amebę... Tragedia. Ale jest zdane :D

Od czwartku na profilu jest cisza. Strasznie mnie to dołuje. Mam nadzieję, że dzisiaj się to zmieni :(
Kochany PM przybądź proooooooszę!!!



Buziaki! :*

13 maja 2015

Z serii "edukacja w Polsce", odcinek pt. Polskie technika

Będzie długo. Nawet się nie spodziewałam tego ;)

Temat ostatnio bardzo modny na blogach. Nie tylko tych prowadzonych przez Au Pair ;)
Spowodowane jest to zapewne okresem matur. Tutaj zgadzam się z większością - nowa matura to totalna porażka, robią eksperymenty na uczniach, etc.

Jako, że uczęszczałam do technikum załapałam się jeszcze na tą "prostszą" maturę. Ale czy na pewno jest ona prostsza? Na pewno egzamin ustny z j. polskiego jest. Kupujemy prezentację, uczymy się na pamięć, zdajemy. Rocznik niżej ma problem. Ale jest też egzamin pisemny. I tutaj rocznik wyżej ma problem. Musimy "wbić" się w klucz, który wymyślił sobie jakiś nauczycielek. Skąd on do cholery ma wiedzieć co dany autor miał na myśli? Albo skąd my to mamy wiedzieć? Uczniowie szkoły średniej, a nie doktorzy filologii polskiej. A może nawet sam autor nie chciał, żeby jego dzieło było tak dogłębnie interpretowane? "Pan Tadeusz" Mickiewicza. Może miała to być lekka lekturka na niedzielny wieczór pisana wierszem?

Dobra, odbiegłam od tematu za bardzo. Chciałam skupić się na technikum. Nie chcę, żeby ktoś odebrał tego posta jako moje żalenie się. Nie, nie. Świadomie wybrałam technikum. Chciałam mieć zawód. W końcu, nie wiadomo co się w życiu stanie. A może jakaś nieplanowana ciąża, a może choroba albo brak środków finansowych do przeżycia w akademiku. Zawód zawsze będzie.
Wybór padł na budowlankę. Ktoś może powiedzieć "co w tym trudnego? Narysujesz domek, nauczysz się stylów architektonicznych i tyle". To komentarz koleżanki jak żaliłam się jej w drugiej klasie, że chyba muszę zmienić szkołę bo nie daję rady. Nie jest tak kolorowo jak mogłoby się wydawać. Do ogarnięcia są "zwykłe" przedmioty - dokładnie te same co w liceum, materiał IDENTYCZNY, matura ta sama. Tylko ilość godzin mniejsza. Godziny te trzeba było "okroić" na rzecz 15 przedmiotów zawodowych. W tym konstrukcji budowlanych (jeśli fizyka to dla Ciebie problem, to uwierz mi, konstrukcje są 10 razy gorsze), wymienionej wcześniej architektury (trzeba dokładnie wiedzieć co i jak budowali tysiąc lat temu), kosztorysowania i innych technologii budowlanych.

Więc tutaj pojawia się moje pytanie. Po co mi np. przysposobienie obronne i nauka jakie czołgi posiada polskie wojsko. Albo biologia i tematy o roślinkach (te o człowieku uważam za słuszne - przy wizycie u lekarza musimy wiedzieć, że boli nas ucho a nie coś z boku głowy). To samo tyczy się WOSu i WOKu. Religii. Koedukacyjnego WFu - w grupie 10 chłopców i 2 dziewczyny niewiele jest możliwości spędzenia tych 3 godzin aby obie strony były zadowolone i wyszły bez uszczerbku na zdrowiu.

Gdyby usunąć te zbędne przedmioty, to zamiast dwóch lekcji polskiego w tygodniu (2 i 3 klasa) mogłyby być cztery. Identyczna sytuacja z matematyką. Albo języki obce. Jak mamy pozbyć się blokady przed mówieniem w obcym języku, skoro na język przeznaczone są dwie godziny? Licząc jeszcze, że nauczyciel zanim przyjdzie to mija 5 minut. Kolejne 5 na sprawdzenie obecności. W międzyczasie kolejne 5 na "a co dostałem z ostatniego sprawdzianu bo mnie nie było i nie wiem".
Miałam wspaniałą nauczycielkę WOSu - pozdrawiam Pani Jolu! Niech się Pani smaży w piekle za te sprawdziany - 4 grupy, każda po 25 opisowych pytań. Nawet znajomość tych pytań nie dawała szansy na uzyskanie oceny bdb z tak głupiego przedmiotu. Tak, dla mnie jest on głupi. Bo zamiast siedzieć i rysować owe domki, uczyłam się 12 stron A4 pisanych czcionką 11. A narysowanie takiego domku - nieważne czy na komputerze czy odręcznie - zajmuje ładnych paręnaście godzin.

Tutaj apel do uczniów liceów! Nie narzekajcie, bo zawsze mogło być gorzej. Doceńcie to, że macie więcej godzin na opanowanie tego samego materiału co wasi rówieśnicy w technikach.
A jeśli czyta to ktoś z gimnazjum - idź do technikum. Zawód to zawód. Nawet zagranicą się przyda.

O mało co bym zapomniała. Aby zdać egzamin zawodowy, który jest trudniejszy niż matura, bo łączy te 15 przedmiotów, a nie jest stricte z "jednej matematyki czy polskiego", należy uzyskać na części teoretycznej 50%, a praktycznej - 75%. I tu dla wielu ludzi jest ogromny problem. A może i był, bo w sumie system oświaty przeszedł reformę i nawet egzamin zawodowy się zmienił.

Jeśli dotrwałaś/eś do końca to dziękuję za czytanie moich wypocin i zachęcam do wyrażenia własnej opinii.
Mam nadzieję, że nikogo z liceum nie obraziłam.

Pozdrawiam! :*

Hello match #9

Hello!
Takiego maila właśnie dostałam :)
Jako, że dzisiaj jest 13-ty, to myślałam, że nic dobrego mnie nie spotka. A tu match! I to całkiem ciekawy.



Host Mama:
Host Tata:
Lokalizacja: Washington, DC
Dzieci: dziewczynka 3 latka, chłopcy 20 i 7 miesięcy
Zwierzęta: koty

Byłam umówiona z nimi na rozmowę o 20:00, ale Hostka napisała mi przed chwilą, że jakaś znajoma au pair, która jest na miejscu okazała się być dostępna i chcą z nią porozmawiać.
Poprosiłam ją, aby na ten czas zeszła mi z profilu. Zgodziła się bez problemu.


Jestem także po rozmowie z rodziną numer 8. Bardziej sprawy nie dało się spieprzyć :( Zjadł mnie totalnie stres, nie umiałam się wysłowić po angielsku. Nie wiedziałam co jej mówić. Bardzo mi na tej rodzinie zależy, więc to może dlatego. Wiem też, że rozmawiają oni z inną au pair z Polski, więc na 99% moje szanse na wyjazd do nich są równe zeru. Host Mama bardzo sympatyczna, czasami pracuje w domu, ale ma swoje biuro i zamyka się w nim, więc nie ma problemu. HD pracuje do 17. Wszystkie wieczory i weekendy wolne, chyba, że będą chcieli pójść na randkę.

Plac zabaw, szkoła, biblioteka są blisko domu, nie trzeba używać samochodu, jedynie wtedy, kiedy trzeba jechać do sklepu (5 minut drogi). 


Początek posta pisałam dużo wcześniej. Wiedziałam, że 13-ty nie może być szczęśliwym dniem. Mam nadzieję, że jutro pojawi się jakiś nowy match. Może nawet ten perfect....

Pozrawiam!


11 maja 2015

Match #8 - nie do końca utracony?


Hej!
Pojawiła mi się dzisiaj popołudniu rodzinka na profilu. Tak jak szybko się pojawiła tak szybko zniknęła. Zdążyłam przeczytać aplikację przynajmniej. Z opisu - rodzina dla mnie prawie idealna.

Dzieci: Dziewczynka 20 miesięcy, Chłopczyk niecałe 7 lat
Lokalizacja: Alexandria, Virginia

Po tym co zdążyłam przeczytać to spodobali mi się. Coś pisali o tym, że lepiej mi będzie jeździć metrem niż samochodem, więc z tym może być problem, ale takie rzeczy trzeba obgadać.

Dostałam właśnie maila, czy jestem zainteresowana rozmową na Skype. Moja odpowiedź jest twierdząca, więc czekam na odpowiedź co i kiedy.

Troszkę boję się, że skoro to jest mój 8 match, to wybiorę rodzinę, z której nie będę w 100% zadowolona, ale pojadę do nich "bo nikt inny mnie nie chce".



PS. Miasteczko jakoś szału nie robi :(

10 maja 2015

Maybe Australia?


Cześć!

Póki co na profilu cisza. 

Jako, że należę do osób "w gorącej wodzie kąpanych" to zarejestrowałam się na stronie
aupair-world.
Zaznaczyłam, że chcę polecieć do USA (Floryda lub Cali) albo do Australii. Oczywiście, Australia to nieprzemyślany wybór, bo nawet nie popatrzyłam jakie trzeba spełnić wymogi. Z tego co się dzisiaj doczytałam, to trzeba samemu zapłacić za przelot Polska-Australia-Polska, ubezpieczenie, wizę turystyczną. Niestety, na dzień dzisiejszy nie stać mnie na to. Może kiedyś....
Ale dostałam pierwszą wiadomość od rodziny z Australii.
Mieszkają pod Sydney, mają trójkę synów - 7 mies, 3 lata i 5 lat.
Musiałam odmówić, co naprawdę nie było miłe - Australia to moje drugie największe marzenie.

Może poszczęści mi się i akurat znajdę tam rodzinę z jakiegoś ślicznego i ciepłego miejsca?
Oczywiście, o ile zgodzą się załatwić wszystko przez agencję. Najlepiej przez CC - przynajmniej nie musiałabym na nowo zbierać referencji ;)

Także znowu oddaję się wirowi sprawdzania poczty co 15 minut i logowania w środku nocy. Nawet mojej mamie udzielił się ten nastrój i dzisiaj budziła mnie o 5 żebym się zalogowała :D

PS. Dziękuję za tak wiele odwiedzin mojego bloga! ;)




6 maja 2015

Match #7

Jest i 7 match! Tego ostatniego nie liczę bo to totalna porażka była.
Ostatnio na jakimś blogu przeczytałam, że dobrze jest się logować około 4 rano bo wtedy rodziny właśnie szukają au pair. Dzisiaj natrafiła się idealna okazja. Obudziłam się przed 4 i pierwsze co to weszłam na swój room. Po 30 minutach wiadomość od aupair.com :D
Rodzina mieszka pół godziny drogi od Chicago. Mają 4 dzieci - 10, 5 i pół, dwa i pół oraz 4 miesiące. Nie powiem, przeraża mnie taka ilość dzieci, ale rodzina wydaje się bardzo miła i fajna. Umówiliśmy się na skype na dzisiaj.
Cały czas miałam nadzieję na Kalifornię, Florydę albo inne cieplutkie miejsce, ale najwidoczniej nie jest mi to dane.
Czyta może ktoś mojego bloga z okolic Chicago? Chętnie dowiem się wszystkiego o życiu tam :)

Pozdrawiam! :*

PS. Jedyne konkretne zdjęcie z Westmont jakie znalazłam to właśnie ta brama (?)


Edit: Po tym jak moja mama i reszta rodziny powiedzieli, że nie dam rady z 4 dzieci, napisałam do rodziny email z moimi obawami. Właśnie zobaczyłam, że zeszli mi z profilu.

4 maja 2015

Half match :D


Hejka!

Właśnie zdarzyło mi się coś dziwnego. Relaksuję się po maturze z polskiego, która poszła mi wspaniale :P A tu dzwoni skype, jakieś amerykańskie imię, polskie nazwisko. Odbieram. Okazuje się, że Pani zajęła mój profil - nie dostałam żadnej wiadomości i już do mnie dzwoni. Cała rozmowa trwała jakieś 5 minut. W szoku nie wiedziałam co jej mówić, pytała o rodzeństwo, szkołę, doświadczenie, bla bla. Mówię babce, że nie widziałam jej aplikacji, nic o nich nie wiem. Powiedziała, że ma 4 dzieci - zobaczyć moją własną reakcję w kamerce skype było bezcenne - i mieszkają w stanie Nowy Jork. Po rozmowie od razu zeszła mi z profilu, ale nie dziwię się. Teraz kiedy czytam ich aplikację to widzę opinię na temat pierwszej au pair, która nie miała rodzeństwa i nie sprostała ich wymogom. Ale czy rodzeństwo ma jakikolwiek wpływ na moje zdolności w opiece nad dziećmi? Nie wydaje mi się.
Baaardzo dziwna sytuacja, mam nadzieję, że nigdy więcej się nie powtórzy :D

xoxo :*



Zdjęcie przedstawia plażę w ich miejscowości :)

2 maja 2015

Match #6


Hej!

Poprzednia rodzina zniknęła. Ani nie napisali maila, ani nic. Wciąż jesteśmy umówieni na rozmowę przez telefon na poniedziałek. Nie jestem pewna czy może oni zrezygnowali ze mnie, czy CC ich zrzuciło z mojego profilu po tym, jak zaktualizowali moje konto na infant au pair. 
Po kilku godzinach pustego profilu pojawiła się rodzina numer 6.
Dwaj chłopcy 3 i 5 lat, mieszkający w pobliżu Chicago. Nie mają zbyt dokładnie wypełnionej aplikacji, z wyglądu są mili, typowa amerykańska rodzina. Jednakże nie odezwali się do mnie, po jednym dniu ja napisałam do nich i teraz czekam. Jeżeli nie napiszą dzisiaj, to jutro zrzucę ich z profilu, gdyż nie jestem zbytnio nimi zainteresowana. 
Bardzo zależy mi na tym, aby pojechać do maluszka - może być nawet noworodek. Muszę chyba zmienić preferencje w aplikacji, bo teraz mam od 6 miesięcy. 
Troszkę zmieniłam wygląd bloga, mam nadzieję, że teraz będzie bardziej przejrzysty. Dodałam także strony - "to do" lista oraz mapa rodzin, z którymi byłam zmatchowana. 

Pozdrawiam! :*


29 kwietnia 2015

Crazy match #5

Hej!

Nie wiem co się wczoraj stało, z rodziną numer 4. Chciałam im odpisać o tym, że w sumie ich termin mi pasuje a tu wiadomość od aupair.com, że na moim profilu jest kolejna rodzina! Szok, radość, zawał, wszystko na raz. Rodzinka aktualnie mieszka w Connecticut, ale latem przeprowadza się do Południowej Karoliny. Dwójka przesłodkich chłopców w wieku 8 i 3,5. Wydają się sympatyczni. Byłam umówiona na dzisiaj na rozmowę z Hostką, ale coś jej wypadło w pracy i będziemy rozmawiać w poniedziałek (w dzień matury!). Sama nie wiem co czuję odnośnie nich. Mam nadzieję, że znalezienie PM nie zajmie mi dużo czasu, bo zaczynam się już niecierpliwić!

Pozdrawiam i ślę buziaki! :*


28 kwietnia 2015

Match #4

Hej!

Jest kolejny match! Trochę nie w porę się pojawił, ale jest. Zdobyłam dodatkowe doświadczenie z maluszkami i czekam na zmianę statusu na Infant Au Pair. Rodzina numer 3 nie odzywała się przez cały tydzień, a specjalnie czekałam do poniedziałku z nadzieją, że w niedzielę znajdą czas i coś mi odpiszą. Wczoraj wieczorem wysłałam do Cultural Care nową referencję, rodzinkę usunęłam z profilu i cieszyłam się na nowe wymarzone matche z maluszkami... A tu po dwóch godzinach wiadomość We are happy to let you know that the XXX Family living in Brookeville, MD is currently reviewing your application.  Pierwszy raz się nie cieszyłam na tą wiadomość. Po przeczytaniu ich aplikacji myślę, że bym się z nimi dogadała, ale oni raczej szukają niani, sprzątaczki i kucharki w jednym. Praca od 6:30 do 17 albo 18, tylko jedno dziecko w szkole. Nie powiem, ale zależałoby mi na tym aby jechać do dzieci poniżej 2 roku życia, gdyż jest to dla mnie tańsze i lepiej się z takimi dziećmi czuję. Nie wiem co teraz robić. Odmówić im czy skusić się na rozmowę?

xoxo


20 kwietnia 2015

Match #3 and Road Show!

Hej!
Wracam sobie dzisiaj z pracy - odruchowo sprawdzam pocztę. A tam wiadomość od agencji! Rodzina mieszkająca 30 minut od Nowego Jorku jest mną zainteresowana. Dwójka dzieci, dziewczynka 3 latka i chłopiec 6 lat. Mają zdjęcie tylko dzieci, wyglądają na bardzo kochane i grzeczne. Póki co wszystko mi się u nich podoba, mogliby być moim perfect match. Napisałam im krótką wiadomość, teraz zostaje mi czekać na odpowiedź i może rozmowę na Skype.

Ostatnio wspomniałam, że wybieram się na Road Show.
Byłam. Spotkanie z babkami z USA uważam za udane. Nie wiem dlaczego, ale spodziewałam się rozmów w języku polskim, a tu wyskoczyli z angielskim (co jest logiczne ze względu na gości). Dziewczyny ze Stanów były bardzo sympatyczne (niestety zapomniałam imion), mówiły bardzo wyraźnie i powoli, aby wszyscy je zrozumieli. Spotkanie odbyło się w klimatycznej kawiarni, do której zamierzam jak najszybciej wrócić. Dziewczyny wyjaśniły parę nurtujących spraw odnośnie bycia Au Pair (kwestie ostatnio poruszane na Facebook'owej grupie).

W dalszym ciągu czekam na wasze komentarze. Może macie jakieś pytania odnośnie składania aplikacji w Cultural Care, interview lub czegokolwiek innego - pytajcie śmiało!

Buziaki!

14 kwietnia 2015

Match #2

Hej!

Znowu jestem na etapie sprawdzania poczty co 10 minut :D
Przychodzę dzisiaj do domku, włączam komputer - coś "wisi" na poczcie. Mejl od CC. We are happy to let you know that the XXXX Family living in Cranbury, NJ is currently reviewing your application.Cała ucieszona, loguję się na room, przeglądam ich aplikację i znowu niezadowolona jestem. Nie wiem, czy to dlatego, że jestem wybredna, nie doceniam możliwości, jaką mam przed sobą... Przez to moje podejście skończy się na tym, że do Stanów polecę... "ale palcem po mapie".
Teraz troszkę faktów o rodzinie:
Dzieci: Dziewczynka 11, Dziewczynka 9 i Chłopczyk 2,5
Mieszkają w Cranbury (to też mi się nie podoba), HD wyjeżdża na jakieś wyjeżdża służbowo, HM z tego co zrozumiałam jest w domu. Aczkolwiek ta ich aplikacja nie jest do końca spójna. Nie mają też filmu i tylko jedno zdjęcie - chłopczyka. Pochodzą z Indii, opisują się, że są konserwatywni, pielęgnują swoją tradycję. I to właśnie jest dla mnie problemem - głównym powodem, dla którego wybrałam bycie Au Pair w USA jest poznanie AMERYKAŃSKIEJ kultury, a nie Azjatyckiej. Przy odrzuceniu poprzedniej rodziny pisałam, że chciałabym pojechać do amerykańskiej rodziny, a nie do imigrantów. Może za mało dobitnie to powiedziałam? Zaczynam się modlić, żeby "zniknęli" sami z mojego profilu. Nie napisali jeszcze żadnego mejla, więc nadzieja ta pali się silnym i dużym ogniem :D Jednakże... nie skreślam ich z powodu pochodzenia, poczekam na rozmowę na Skype i wtedy będę się martwić co dalej. Boję się też, że oni w domu posługują się "swoim" językiem. Nie wyobrażam sobie, żeby mówili przy mnie "nie po angielsku".
Co o tym myślicie? Może jest tu ktoś z czytelników, kto jest w podobnej sytuacji?
Zachęcam do komentowania. :)

Buziaki! :*

PS. Jutro Road Show z Cultural Care :)

12 kwietnia 2015

Waiting for the next match


Odrzuciłam pierwszą rodzinę. Strasznie źle się z tym czuję, ale po napisaniu do nich mejla "kamień spadł mi z serca". Nie myślałam, że cały proces będzie taki emocjonujący - od euforii po otrzymaniu wiadomości o rodzinie w roomie, do smutku po odrzuceniu rodziny. Jednakże, oni znajdą sobie szybciej au pair niż ja rodzinę zapewne, mają z czego wybierać :) Nie przekonał mnie ani Texas, ani to, że pochodzą oni z Europy, ani ich bardzo konserwatywne podejście do życia.
Jedyne co mi teraz pozostało to czekać na kolejny match i wierzyć, że to będzie ten "perfect". Nie chcę kolejny raz przechodzić przez odrzucanie rodziny. Szkoda, że w Cultural Care na roomie możemy mieć tylko jedną rodzinę... chociaż ma to też swoje plusy, wiadomo.
Jutro ostatni obowiązkowy dzień w szkole i waaakacje (!!!)... i matury..... i egzamin zawodowy :(

xoxo

7 kwietnia 2015

Match #1

Mam pewną przypadłość.... Sprawdzam pocztę co 10 minut od momentu, w którym otworzyli mi room. Ale z tego co czytałam na innych blogach, to nie jestem z nią sama. Wczoraj wieczorem jak zwykle przed snem sprawdziłam gmaila - pusto. Dzisiaj, zaraz po tym jak się obudziłam, włączyłam wi-fi w telefonie, widziałam, że jakieś mejle przyszły. "aaaa, to tylko reklamy". Niestety, nie były to reklamy, a mejl od rodzinki z Teksasu. Mieszkają pod Houston w Katy. Mają trójkę ślicznych dziewczynek (6,4,2). Filmik fajny, dziewczynki są słodziutkie, okolica wspaniała. Jednakże coś mnie do nich nie przekonuje, Wydają się bardzo konserwatywni. Obecnie jest u nich druga au pair. Póki co, staram się nie nastawiać negatywnie, czekam na rozmowę :)

Beginning!

Hej wszystkim!
Jak sugeruje adres mojego bloga, chciałabym wybrać się do USA. Od dziecięcych lat było to moje marzenie. Nie za bardzo wiedziałam jak to marzenie zrealizować, więc pogodziłam się z własną porażką i skupiłam na innych rzeczach... Aż do momentu, kiedy podczas luźnej lekcji WFu szukałam ofert pracy na wakacje. Wtedy właśnie trafiłam na "au pair". Zaczęłam szukać informacji co to jest, krajów do których można pojechać i ostatecznie agencji. Zdecydowałam się na rok przerwy pomiędzy technikum, które właśnie kończę a studiami. Udałam się na dwa spotkania informacyjne - najpierw do Au Pair in America, później do Cultural Care. Ta druga agencja bardziej mi się spodobała i tam też złożyłam wszystkie papiery. Spotkanie odbyło się 14 marca, a 3 kwietnia miałam już otwarty room. Dziewczyny z CC są bardzo pomocne, szybko odpowiadają na moje mejle z pytaniami, nawet w późnych godzinach wieczornych :) Bloga założyłam z okazji pierwszego matcha/matchu (?!). Ale to o tym w innym poście.
Mam nadzieję, że uda mi się spełnić moje marzenie i spędzę wspaniały rok w Stanach.
Buziaki! :*