Tak na marginesie, to próbuję wybrać jakieś ładnie zdjęcia do tego posta i za żadne skarby świata nie mogę takowych znaleźć. Chyba czas pójść na jakiś kurs fotograficzny.
Jako, że pogoda naprawdę była okropna i na dodatek korki w mieście ogromne, to zabrali nas do Chelsea Market. Tutaj również nie za bardzo mam jak pochwalić się zdjęciem, gdyż zrobiłam ich AŻ JEDNO. Odsyłam Was do Google grafiki. Samo miejsce jest dosyć ciekawe. Kiedyś była to fabryka ciasteczek OREO, aktualnie jest tam tak jakby mall z samym jedzeniem.
Po zapełnieniu głodnych brzuszków, jeździliśmy trochę po NYC - o ile można to w ogóle nazwać jazdą podczas stania w korku. Przejechaliśmy obok Ground Zero, z którego nie mam żadnego zdjęcia i udaliśmy się do miejsca zakończenia naszej autokarowej wycieczki, czyli Rockefeller Center. Jeśli zastanawiacie się, czy kupić bilet wstępu tam - nie zastanawiajcie się. Było warto zapłacić 25$.
Ostatnim miejscem, z którego znalazłam zdjęcia to Times Square. Ogólnie rzecz biorąc... zawiodłam się. Nie wiem dokładnie czego się spodziewałam, ale rzeczywistość wcale mi się nie podobała. Jak już będziecie w NYC, nie traćcie czasu na chodzenie po sklepach. Ja tak właśnie zrobiłam wraz z pewną Kolumbijką i teraz bardzo żałuję. Chociaż.. w deszczu i zimnie nie było wcale przyjemnie chodzić i podziwiać Big Apple.
Podsumowując - do Nowego Jorku warto pojechać z agencją, aczkolwiek i tak trzeba będzie się tam jeszcze raz wybrać chociażby na weekend. Będąc tam róbcie mnóstwo, mnóstwo dobrych zdjęć! I swoje wrażenia opiszcie od razu, bo po 4 miesiącach prawie nic się nie pamięta :(
Pozdrawiam!
Czekam na kolejne notki! :) mimo wszystko chyba fajnie było? :P
OdpowiedzUsuńZdjęcia, zdjęciami...najważniejsze, że dla siebie masz super wspomnienia!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
http://lafarfallainitalia.blogspot.com