13 maja 2015

Z serii "edukacja w Polsce", odcinek pt. Polskie technika

Będzie długo. Nawet się nie spodziewałam tego ;)

Temat ostatnio bardzo modny na blogach. Nie tylko tych prowadzonych przez Au Pair ;)
Spowodowane jest to zapewne okresem matur. Tutaj zgadzam się z większością - nowa matura to totalna porażka, robią eksperymenty na uczniach, etc.

Jako, że uczęszczałam do technikum załapałam się jeszcze na tą "prostszą" maturę. Ale czy na pewno jest ona prostsza? Na pewno egzamin ustny z j. polskiego jest. Kupujemy prezentację, uczymy się na pamięć, zdajemy. Rocznik niżej ma problem. Ale jest też egzamin pisemny. I tutaj rocznik wyżej ma problem. Musimy "wbić" się w klucz, który wymyślił sobie jakiś nauczycielek. Skąd on do cholery ma wiedzieć co dany autor miał na myśli? Albo skąd my to mamy wiedzieć? Uczniowie szkoły średniej, a nie doktorzy filologii polskiej. A może nawet sam autor nie chciał, żeby jego dzieło było tak dogłębnie interpretowane? "Pan Tadeusz" Mickiewicza. Może miała to być lekka lekturka na niedzielny wieczór pisana wierszem?

Dobra, odbiegłam od tematu za bardzo. Chciałam skupić się na technikum. Nie chcę, żeby ktoś odebrał tego posta jako moje żalenie się. Nie, nie. Świadomie wybrałam technikum. Chciałam mieć zawód. W końcu, nie wiadomo co się w życiu stanie. A może jakaś nieplanowana ciąża, a może choroba albo brak środków finansowych do przeżycia w akademiku. Zawód zawsze będzie.
Wybór padł na budowlankę. Ktoś może powiedzieć "co w tym trudnego? Narysujesz domek, nauczysz się stylów architektonicznych i tyle". To komentarz koleżanki jak żaliłam się jej w drugiej klasie, że chyba muszę zmienić szkołę bo nie daję rady. Nie jest tak kolorowo jak mogłoby się wydawać. Do ogarnięcia są "zwykłe" przedmioty - dokładnie te same co w liceum, materiał IDENTYCZNY, matura ta sama. Tylko ilość godzin mniejsza. Godziny te trzeba było "okroić" na rzecz 15 przedmiotów zawodowych. W tym konstrukcji budowlanych (jeśli fizyka to dla Ciebie problem, to uwierz mi, konstrukcje są 10 razy gorsze), wymienionej wcześniej architektury (trzeba dokładnie wiedzieć co i jak budowali tysiąc lat temu), kosztorysowania i innych technologii budowlanych.

Więc tutaj pojawia się moje pytanie. Po co mi np. przysposobienie obronne i nauka jakie czołgi posiada polskie wojsko. Albo biologia i tematy o roślinkach (te o człowieku uważam za słuszne - przy wizycie u lekarza musimy wiedzieć, że boli nas ucho a nie coś z boku głowy). To samo tyczy się WOSu i WOKu. Religii. Koedukacyjnego WFu - w grupie 10 chłopców i 2 dziewczyny niewiele jest możliwości spędzenia tych 3 godzin aby obie strony były zadowolone i wyszły bez uszczerbku na zdrowiu.

Gdyby usunąć te zbędne przedmioty, to zamiast dwóch lekcji polskiego w tygodniu (2 i 3 klasa) mogłyby być cztery. Identyczna sytuacja z matematyką. Albo języki obce. Jak mamy pozbyć się blokady przed mówieniem w obcym języku, skoro na język przeznaczone są dwie godziny? Licząc jeszcze, że nauczyciel zanim przyjdzie to mija 5 minut. Kolejne 5 na sprawdzenie obecności. W międzyczasie kolejne 5 na "a co dostałem z ostatniego sprawdzianu bo mnie nie było i nie wiem".
Miałam wspaniałą nauczycielkę WOSu - pozdrawiam Pani Jolu! Niech się Pani smaży w piekle za te sprawdziany - 4 grupy, każda po 25 opisowych pytań. Nawet znajomość tych pytań nie dawała szansy na uzyskanie oceny bdb z tak głupiego przedmiotu. Tak, dla mnie jest on głupi. Bo zamiast siedzieć i rysować owe domki, uczyłam się 12 stron A4 pisanych czcionką 11. A narysowanie takiego domku - nieważne czy na komputerze czy odręcznie - zajmuje ładnych paręnaście godzin.

Tutaj apel do uczniów liceów! Nie narzekajcie, bo zawsze mogło być gorzej. Doceńcie to, że macie więcej godzin na opanowanie tego samego materiału co wasi rówieśnicy w technikach.
A jeśli czyta to ktoś z gimnazjum - idź do technikum. Zawód to zawód. Nawet zagranicą się przyda.

O mało co bym zapomniała. Aby zdać egzamin zawodowy, który jest trudniejszy niż matura, bo łączy te 15 przedmiotów, a nie jest stricte z "jednej matematyki czy polskiego", należy uzyskać na części teoretycznej 50%, a praktycznej - 75%. I tu dla wielu ludzi jest ogromny problem. A może i był, bo w sumie system oświaty przeszedł reformę i nawet egzamin zawodowy się zmienił.

Jeśli dotrwałaś/eś do końca to dziękuję za czytanie moich wypocin i zachęcam do wyrażenia własnej opinii.
Mam nadzieję, że nikogo z liceum nie obraziłam.

Pozdrawiam! :*

4 komentarze:

  1. Żadne wypociny :P normalna notka! ;) Jednak technikum to technikum , ja mogłam iść do technikum , ale było minęło :) Powodzenia na egzaminie zawodowym! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. technikum jest dobre jak wiesz co chcesz robić, a niestety nie znam wielu gimnazjalistów, którzy mają plany na przyszłość

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lepiej jakikolwiek zawód mieć niż liceum. Wiesz... nie wiadomo co się stanie w życiu. Jak ktoś z liceum nie zda matury to niestety zostaje mu tylko mcDonald. A dyplom technika akceptują nawet za granicą więc praca się znajdzie.

      Usuń